Klaudia już od dłuższego czasu spotykała się z Marco. Wiedziała , że źle postępuje. Miała dwóch mężczyzn , których kochała nad życie. Marco namawiał ją aby zerwała z Łukaszem wszelkie kontakty lub uciekła. Nie wiedziała jak sobie poradzi. Przyjaciółka wspierała ją jak tylko mogła. Pewnego dnia jej życie legło w gruzach. Była piękna słoneczna sobota-ranek. Klaudia jeszcze smacznie spała gdy zadzwonił jej telefon. Wzięła komórkę , na wyświetlaczu pojawił się napis "Tata". Dziewczyna była zaskoczona. Odebrała.
- Córeczko...
-Tak?
- Mama...miała wypadek...i...nie żyje W tej chwili świat Klaudii zawirował staną w miejscu. Opuściła słuchawkę i jedynie co mogła teraz wypowiedzieć to słowa"nie!". Łukasz , który spał , usłyszał Klaudii płacz.
-Klaudia co się stało?-zapytał podenerwowany
Łukasz
- Moja...moja mama... nie żyje... miała wypadek
Łukasz był zaszokowany. Jedynie co mógł zrobić
To przytulic swoją dziewczynę i pocieszać ją.
Późne popołudnie:
Klaudia cały dzień przeleżała na kanapie plącząc. Piszczek pocieszał ją , ale to nic nie dawało. Jutro moją wyjeżdżać do Polski. Pogrzeb ma się odbyć w poniedziałek.
Niedziela:
Klaudia nie odezwała się słowem do nikogo. Łukasz martwił o Klaudię. Nic nie jadła , nie spała jedynie co robiła to płakała. Samolot mięli na 11:00 więc byli już w drodze do lotniska.
- Klauduś odezwiesz się?
Łukasz nie otrzymał odpowiedzi.
- Wiem , że to jest dla ciebie trudne. Wszystko sie po układa. Dzwoniła Ola , bo ty nie odbierasz
telefonów. Ola jest już w Polsce.
Klaudia tylko spojrzała na Łukasza swoimi smutnymi i czerwonymi oczkami.
Po 3 godzinach lotu byli na miejscu. Przed drzwiami domu Łukasz bardzo się denerwował.Nie znał rodziców Klaudii. Zadzwonił nie pewnie dzwonkiem.
- Dzień dobry. Ja jestem chłopakiem Klaudi. Bardzo mi przykro...
- Proszę wejdźcie.
Klaudia tylko wtuliła się do taty , szepnęła mu coś do ucha i poszła na górę. Łukasz został z ojcem dziewczyny sam.
- Niech jej pan da trochę czasu. Do mnie w ogóle nie odzywa się od sobotniego ranka. To dla niej ciężkie. Wiem co to stracić matkę. Sam ją kiedyś straciłem , miałem wtedy 12lat. Zmarła na nowotworowa.
- Przykro mi.Wydajesz się na porządnego chłopaka. W piątek była taka uśmiechnięta i wesoła. A rano w sobotę zadzwoniła do mnie policja z informacja , że zmarła mi żona... - ojciec nie dokończył , wstał od stołu przeprosił poszedł do sypialni.
Łukasz w tym czasie porozglądał się po domu , zrobił herbatę Klaudii i znalazł ją w jej starym pokoju gdzie wsiały plakaty BvB.
- Proszę herbatka.-powiedział z troską
- Dziękuję.-opowiedziała słabiutkim głosem- Przepraszam cie , że się nie odzywałam , nie chciałam z nikim rozmawiać...-dziewczyna nie dokończyła , przerwał jej Łukasz.
- Cii.-i położył jej palec na ustach - Wszystko będzie dobrze... jesteś wykończona ić spać.
Dziewczyna wtuliła się w chłopaka i po kilku minutach snęła. Jutro czekał na nią ciężki dzień.
Następnego dnia:
Klaudia obudziła się , zjadła śniadanie i poszła ubrać się na pogrzeb.Gotowa zeszła na dół i razem z Łukaszem i tatą pojechali do kościoła. Cała ceremonia trwała 2,5 godziny. Wyczerpana z płaczu Klaudia zjadła uroczysty obiad i poszła się położyć. Była sama w swoim pokoju gdzie zawsze mama budziła ja do szkoły lib zanosiła gorące kakao przed klasówką.Teraz już ją nie zobaczy , nie usłyszy jej ciepłego głosu , jej pięknego uśmiechu. Może to jakiś znak? Znak , że przez jej głupotę straciła mamę? Nie to nie możliwe. To niema nic wspólnego z Marco i Łukaszem. - te pytania nasuwały sie Klaudii do póki do pokoju nie zapukał tata.
- Mogę?
- Jasne.
- Teraz wiem , że będzie nam ciężko , ale damy rade.
- Na pewno. - i wtuliła eis do ojca.
- Kiedy wracacie?
- Jutro. Łukasz ma treningi , a ja ,muszę chodzić do pracy.
-Zostań...
- Tato...
- Dobrze już dobrze. Kiedy macie samolot?
- Jutro na 17:00...
Komentujcie to bardzo motywuje !!!
Przykre że Klaudia straciła mame ; ( ale rozdział dobrze napisany. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowe rozdziały :*
Dziękuję <33
OdpowiedzUsuńSą nowe rozdziały ?! Już sprawdza, :D